Jak kamień w wodę. Przepadłam. Zginęłam. Znowu. To zupełnie nie ekonomiczne. Zupełnie nie potrzebne. Przecież tak jak jest teraz, nie jest źle. Nie trzeba się wysilać. Nie trzeba się starać. Dlaczego? No, bo przecież nie ma dla kogo. A gdyby było dla kogo, trzebaby od razu zmienić styl bycia. Na zwiewnego motyla najlepiej. Skaczącego w rytm. Po liściach.
Przecież, mi jest dobrze. Przecież nie potrzebuje nikogo. Niczyich słów, niczyich gestów. Jestem zupełnie niezależna. Jak niezależna prasa.
Ależ zaraz! Może ja wcale nie chce być jak prasa. Być czyimś obrazem, a nie swoim własnym? Może chcę pokazać siebie tak jak lubię. Niekoniecznie jako motyla, ale jakoś inaczej niż teraz. Bo teraz jest zimno i ogólnie mało się uśmiecham. Ale gdy przyjdzie wiosna miło byłoby pójść na spacer, ale tak zupełnie na spacer. Po chmurach, między gwiazdy. A propos gwiazd. Na koncerty możnaby, i wychodzić. Mogłoby się raz spełnić marzenie.