zastanawiam się, kiedy minął ten czas. nagle zmiana - osiemnastki się skończyły, rozpoczęła się era 30-leci. sama do trzydziestki mam jeszcze pięć lat, więc zasadniczo nie mam jeszcze co wchodzić w gdybanie jak to jest i czy to taka sama fikcyjna granica, jak ta owiana tajemnicą osiemnastka. każdy czekał na ten konkretny wiek, a kiedy on nadszedł nic się nie zmieniło. ot, kolejne urodziny.
przypomniała mi się taka rozmowa, z panem Wi. o dorosłości. doszliśmy do wniosku, że mimo dziecięcych wyobrażeń, że nagle któregoś dnia wszystko sie zmieni i bedziemy dorośli, ten dzień nie przychodzi. można mieć dzieci i wciąż być dzieckiem. ta cała dorosłość to kwestia brania odpowiedzialności. ale z zewnątrz nic się nie zmienia.
i pewnie tak też sprawa ma się z trzydziestymi urodzinami. wszystkiego najlepszego Sue.
aniele boży stróżu Sue
ucz ją niebo widzieć tu
miłości w familii daj moc
a zimą otulaj ją w koc
niech w rytmie jej codzienności
sam Szef będzie stałym gościem
by gdyby się smucić zachciala
Szef mówił - "dasz radę, mała!"
a gdyby się Sue staro czuła
niech się zbyt nie rozczula
wszak ty jesteś starszy aniele
i to o wiele.