
zmiana koloru tła na różowy nie spowodowała zmiany pory roku na cieplejszą...
czwartek, 28 czerwca 2007
A jednak
A jednak Hrabal, a jednak Czechy, a jednak. Lubię tak. Zdania wielokrotnie złożone się czyta miło. Dziś napisze prosto i krótko. Za to z ilustracją. A kiedyś tę myśl rozwinę.

środa, 27 czerwca 2007
metafizyczne odkrycie
Tak więc czasem tak jest, że człowiek uświadamia sobie, że największa jego miłość jest zupełnie martwa, wypalona, ciemna, no jednym słowem, dla świata bez sensu. Ale mnie to budzi do życia co rano, nie pozwala spać po całodziennym uzupełnianiu kontaktu i w ogóle. Ach, niech stracę, zdradzę wam. Strasznie mnie to dręczy, bo to jest rodzaju żeńskiego, a ja tak się zarzekałam, ach, że moje ideały, że wszytko i cokolwiek. No więc ona jest wspaniała. Zgrabna, czasem zasyczy, czasem jest zgorzkniała, a czasem bardzo słodka. Czasem ubierze się w biały kożuszek, czasem jest elegancka, taka mała-czarna. Jak typowa kobieta, ma wiele wcieleń. Ale jednocześnie nie jest stereotypowa. Nie można przewidzieć czy dziś będzie taka jak wczoraj. I czy za miesiąc nie będzie miała złego humoru i nie skończy jej się poczucie smaku. Taka już ona jest, a ja ciągle jeszcze jej się uczę. Moja kawa.
niedziela, 10 czerwca 2007
Nie bój się deszczu
Ależ ja się wcale nie boję. Boję się mnóstwa rzeczy, zjawisk, osób, ale deszczu akurat nie. Lubię jak leje, lubię chmury, grzmoty, błyskawice. Czasem może się łudzę, że i one mnie lubią, nie wiem na czym to polega. No. Pojęcia zielonego nie mam.
piątek, 8 czerwca 2007
Nie na temat.
Dzieci są strasznie okrutne. No może nie są, a raczej bywają. Ale doświadczyłam tego na własnej skórze. Będąc Ciocią Tosią, w ostatni weekend zajmowałam się parą bliźniąt, Zosią i Stefkiem. Przeurocze dzieciaki, mające po dwa i pół roku. A żywiołowe tak, że ciężko było je ogarnąć. Cały czas chciały do innych ciotek, ale w końcu się przyzwyczaiły do mnie i kiedy zasypiały to nawet dostawałam buziaka i uścisk na dobranoc przed kołysanką. No ale jak to dzieci, pamięć maja krótką, i mimo że żegnaliśmy się miło, to kiedy wczoraj spotkałam ich na procesji, z ich opiekunkami - to nie dość ze nie chciały do mnie na ręce to jeszcze od Zośki oberwałam w nos, bo nie chciała ode mnie kwiatka. Pomyślałam sobie, że skoro tak, to dobrze, ja nie muszę się przyjaznic ze wszystkimi dziećmi świata. Ale zrobiło mi sie głupio i nieprzyjemnie kiedy mówiły: "Nie ce ciocia Tosa". Właściwie to nie o tym chciałam napisać, ale nie mam teraz czasu pisać na temat który sobie wymyśliłam, bo idę zbierać godziny, za które otrzymam wynagrodzenie pieniężne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)