środa, 4 czerwca 2008

magia miejsc

Jest coś takiego jak magia miejsca. Dom, niby nic a przyciąga. Zwykłe pola, drogi, tradycyjna wieś, sklep wielobranżowy, oczywiście z oranżadą do nabycia, po drodze do kościoła, przy którym oczywiście mamy znak radia maryja. Nic nadzwyczajnego. A jednak, coś jest takiego, co sprawia, że w takie miejsca chce się wracać. Coś co w dziwny, niezrozumiały sposób powoduje, że ludzie, którzy tam są, potrafią wytrzymać ze sobą wiele dni, bez żadnych konfliktów. Przeciwnie, rozumieją się, potrafią dogadać, okazują się sobie podobni. I to na płaszczyźnie czysto koleżeńskiej, co jest w tym najpiękniejsze. Przyznam, że jeszcze tak nie miałam. Ja też.

4 komentarze:

Tomasz pisze...

Końcówka jest mało zrozumiała, masz dwie osobowości??

ula pisze...

tak. nawet siedem.

Tomasz pisze...

kurde to z którą Tosią teraz piszę?
Z Tosią kokietką, śmieszką, roztropką, smutaską, panikarą, dorosłą, tejemniczą?

ms pisze...

zgadnij co :P