to po prostu we mnie dojrzewa i staje się coraz bardziej wyraźne.
wyobrażam sobie, że właśnie tak będzie.
nie do końca obudzona pobudka na powiedzenie "dzień dobry, miłego dnia", potem próby dobudzenia się na własną rękę, flegmatyczne dopasowywanie się do ogólnie obowiązujących norm wyglądu.
potem śniadanie przed tv, albo chętniej z trójkowym budzikiem, szykowanie obiadu, godziny spędzone na przeglądaniu przepisów, katalogów z meblami, czytaniu cudzych myśli i pomysłów.
czasem napisanie czegoś pożytecznego, zredagowanie paru stron czegoś na zamówienie.
porządkowanie i sprzątanie w mieszkaniu, rozrywka przy mikserze, trzepaczce do jajek, piekarniku, formach, foremkach i innych przyrządach do tworzenia deserów, które niejednemu sprawią frajdę.
potem sprzątanie po tychże kulinarnych wybrykach, nakarmienie głodomora/ów i wspólny czil. chciałabym tak.