nie wiem skąd ten smutek. nie rozumiem go. Szef nie uprzedzał, że coś takiego przyjdzie. zaczął nagle spełniać wszystkie moje marzenia i nagle, nie odbierając mi ich, dopuścił smutek. płacz, jakiego dotąd nie znałam. bez przyczyny. nawet tradycyjne trudne dni, nie mają z nim nic wspólnego. chciałabym beztrosko śmiać się, chodzić na spacery, robić głupie rzeczy. czuję jednak, że to nie jest możliwe. że już długo będę smutna. nie piszę, że zawsze, bo boję się tego, że moje słowa mogą mieć jakąś moc sprawczą.
chciałąbym być zrozumiała. gdzieś w środku mam świadomość swojego szczęścia. kocham, jestem kochana, wiem, że Szef się troszczy i ludzie, z Wi. na czele też się troszczą. ale uśmiech się gdzieś zgubił. podejrzewam, że to zimowa utrata zdolności do uśmiechu. ale może jeszcze przed wiosną wróci ta zdolność? chciałabym.
aniele boży, smutna ulinka
jak z zapałkami biedna dziewczynka
zimno jej w zimie, słońca za mało
serce ulinki śmiać by się chciało
a śmiać się nie umie, łzy tylko płyną
smutną się staje ulinka dziewczyną
z dnia na dzień bardziej humor się psuje
niech anioł przyjdzie i uratuje
bo uśmiech ulince bardzo potrzebny
choć nie uważa by płacz był haniebny
lecz bez przyczyny jest niezrozumiały
aniele daj mi choć uśmieszek mały
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz