nie umiem wyładowywać złości. czasem po prostu się pojawia, próbuje mną zawładnąć, wchodzi w jakieś połączenia między mózgiem a sercem. dlatego zaczyna boleć jedno i drugie. cierpliwości za mało, zrozumienia za grosz. tak to jest być tą, którą się zawsze chciało być. nagle się okazuje, że to znaczy zupełnie co innego, niż się wydawało na początku. to nagle tak częste, że już powinno być nazwane raczej znowu i w dodatku zgodnie z przewidywaniami. bo powoli zaczyna się przyzwyczajać do tego, że to wszystko okazuje się być niczym, a nic wszystkim. że ważne jest zupełnie nieistotne, a bzdura nabiera ogromnego znaczenia. to trochę tak, jakby ziemia zdecydowała nagle zamienić się miejscami z kosmosem i ten kosmos miał się zmieścić w przestrzeni dotąd zajmowanej przez ziemię. i jednocześnie ziemia nie wie co ze sobą zrobić w ogromie miejsca zostawionego przez kosmos. dziś jest ten gorszy moment. nie cieszy się ziemia, że ma tyle miejsca, a kosmos, że może wreszcie poczuć bezpieczne granice. dziś jest nie tak.
aniele boży
chcę się położyć
niech głowę mi utną
bo boli i smutno
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz