czwartek, 14 sierpnia 2014

namysł

zastanawiam się od 3 minut nad założeniem bloga typu jestem matką, a ponieważ to bardzo oryginalne, piszę ile moje dziecko zjadło obiadu lub jakimi zabawkami się bawi. dodałabym co trzeci akapit słowa montesoriański albo sensoryczny i pewnie miałabym miliardy czytelniczek (wybaczcie to uogólnienie, ale błagam, faceci, którzy czytają blogi parentingowe są chyba wciąż w mniejszości). pod każdym postem miałabym komentarze o treści: dzięki, zajrzyj do mnie czy jesteś super, nikt tak nie ujął jeszcze tej sprawy w tak wspaniały sposób. ewentualnie co jakiś czas wywołałabym burzę i budziłabym reakcje zbliżone raczej ku: do tej pory czytałam z zapartym tchem, ale jak możesz traktować swoje dziecko w ten sposób? jesteś zmęczona? weź się w garść dziewczyno, dziecko to największy dar, widać na niego nie zasługujesz. nie byłoby już mnie jako mnie, tylko dziś zjedliśmy, namalowaliśmy, poszliśmy, zrobiliśmy kupę, samodzielnie zjedliśmy kaszkę z bananami.
wiem. jestem niesprawiedliwa. wiele z przedstawicielek rodzicielskiej blogosfery, to jednak kreatywne i myślące istoty, które mają dystans do siebie i swojej roli. ale taka już jestem, że wydaję wyroki zanim jeszcze skończę przeglądanie materiału dowodowego. i chyba też dlatego, z góry, pomysł blogowania stricte jako matka zdecydowałam się odrzucić. temat wyśmiać, a blogerkami choć troszeczkę wzgardzić.

zastanowienie przyszło, ponieważ coraz bardziej upodabniam się do matki polki. ostatnio po chyba pół roku zakończyliśmy proces kupowania nowego wózka, zawsze w sklepach odzieżowych zatrzymuję się w działach dziecięcych, chodzę po raz kolejny do lekarzy częściej niż kiedykolwiek w życiu. mój brzuch rośnie po raz drugi, tym razem tylko brzuch i to bardzo powoli, ale jednak rośnie. ale chyba jednak kolejnego bloga zakładać nie będę. komu to potrzebne. piszę aby pisać. tego co piszę nie czyta więcej niż 5 osób. nie komentuje nikt. to pisanie jest naprawdę dla mnie. jest publiczne, bo mobilizuje mnie to do pomysłowego układania zdań, tak żeby nie odkrywać zbyt wielu wątków. by nie dać się rozpoznać tak do końca. a blogi rodzicielskie to chyba jedna z bardziej ekshibicjonistycznych przestrzeni internetu. a mój ekshibicjonizm jeszcze do tego nie dojrzał, by aż tak się rozwijać.

koniec zastanowień.

aniele boży
jak to będzie
kiedy młodzieży
w domu przybędzie


Brak komentarzy: