wtorek, 19 stycznia 2010

jeśli w pokoju jest duszno, możesz łatwo wpuścić odrobinę powietrza otwierając okno...

...czyli jak nie popaść w paranoję, zapragnąwszy zaprowadzić ład w domu.

lubię porządek, ale nienawidzę sprzątać. lubię czystą kuchnię, a nie znoszę zmywać. jak to wszystko pogodzić? jak nie oszukiwać się po raz kolejny i wreszcie zamiast ukrywać bałagan, pozbyć się go?
naprawdę chciałabym, żeby nasz przyszły dom był domem idealnym. zamieszkanym, nie sterylnym, ale porządnym. i zaczęłam o tym niedawno myśleć. podobno bez ćwiczeń się mięśni nie wyrobi, także ja te moje zwiotczałe mięśnie sprzątające próbuję teraz przeprowadzić przez jakąś rehabilitację. częściowo ogarnęłam ubrania. ale te 20 kg odzieży, nie chce zniknąć. ciągle stoi, popakowana w kartony i worki, w tym moim mikroskopijnym pokoju, od którego zaczęłam wprowadzanie ładu. No dobra nie jest taki mikroskopijny, niektórzy mają podobnej wielkości mieszkania, ale to nie jest standard. w każdym razie, ciężko to zrobić. a prezent dla mamy, który miał być żarcikiem, pozostał w moich rękach i choć niektóre rady pani królowej czystości vel perfect housewife są do bólu oczywiste, albo straszliwie przesadzone, to sporo jednak jest takich, które chciałabym wprowadzić w życie, a już na pewno zaprowadzić je w naszym domu. no i nie obraziłabym się, jakby mnie kiedyś ktoś nazwał perfekcyjną kurą domową czy jak to się tam mówi na te co siedzą w domu i spełniają się jako żony i matki. bo taką właśnie kobietą chciałabym być. dziś na 10 godzin przed egzaminem z psychologii jestem tego wprost pewna. boję się trochę presji otoczenia, rodziny dalszej mojej i bliższej nie mojej. ale tę pewność mam od dawna i teraz ona się potwierdza. chcę gotować, sprzątać, porządkować, urządzać, wychowywać i marzę o tym, żeby działo się to bez obecnego zaburzenia rytmu okołodobowego.

Brak komentarzy: