poniedziałek, 11 stycznia 2010

zwęglony ziemniak

nie lubię słowa ziemniak. kartofel z resztą też. ale mi się przypalił. bo niektórzy ludzie ze mną spokrewnieni, mają mi za złe, że jeszcze walczę o uznanie na uczelni. jak się dowiedziałam, że za zmyślenie obserwacji, którą powinnam była przeprowadzić, ale zabrakło mi chęci, czasu i zapału dostałam ocenę dobrą, to stwierdziłam, że może wykorzystam ten powiew. kręci mnie moja nadinteligencja, która sprawia, że podczas gdy inni wkuwając dostają ndst. lub dst.- ja dostaję db lub db.+, albo kiedy nikt nie wie co powiedzieć, pozwala mi znaleźć odpowiednie zdanie, które zapewnia mi przychylne spojrzenie pani wykładowczyni.
pisałam, że za złe mi ma człowiek. człowiek myśli, że jak mam tyle lat i miano studentki to znaczy, ze mam wiecznie wolny czas na odwiedziny. jasne, to może tak nawet wyglądać czasem, ale tak nie jest. nawet jak mam ten wolny czas to i tak mi to nie zmienia za dużo, bo czas ów jest w tych głupich godzinach, o czym wspominałam poprzednio.
a nie, jednak pisałam o zwęglonym ziemniaku. i cebulce i polędwiczce. polędwiczka to rodzaj pamiątki. a my dziś lubimy pamiątki. i chyba gdzieś zgubiłam instrukcję obsługi od prezentu i muszę iść do serwisu.

aniele boży stróżu mój
co stoisz przy mnie dzielnie
spalony ziemniak jest mocno fuj
i ciężko domyć patelnię.

Brak komentarzy: