a ja bym się umówiła na tydzień bez planu. mam i tak dużo szczęścia, że pomijając plan zajęć na uczelni moje plany z kalendarza są dość elastyczne i nie umierają przy 10 minutowym spóźnieniu. jak powiedziała Ju. jak się ma moleskina to od razu ma się wenę. pomyślałam wtedy, że taką chyba do zapisywania każdej wolnej linijki w kalendarzu, co skutkuje brakiem czasu na cokolwiek. a teraz myślę, że weny trochę jednak pozbawia. i uzależnia od tych kolorowo zapisanych kartek. moje cienkopisy powoli przestają nadążać za moimi planami. Szefie, mówiłeś, żeby nie planować. ale te moje plany to nie oczekiwania i projekcje. to raczej próba organizacji czasu. bo oczekiwania muszę zostawić. z boku lub z tyłu. oczekiwać będę później, w wolnej chwili. teraz bowiem oczekiwania moje mogłyby mnie zawieść. zawiodłyby moje zaufanie lub zwiodły na manowce złego samopoczucia. tak, zdecydowanie. oczekiwaniem zajmę się za jakiś czas. na pewno po przygodzie z szyciem kreacji. nie chcę oczekiwać. właśnie po to by nie zostać zwiedzioną na pola niezadowolenia.
kolejny raz miałam iść wcześniej spać, według kalendarza. wstawać wcześnie. kłaść się wcześnie. wstawać wcześnie. i tak w kółko, zdrowo, pięknie. ale dziś tak idę i idę, od 3 godzin gotowa do spania, wciąż znajduję nowe rzeczy do natychmiastowego załatwienia. ale tym razem na dobre, obiecuję. idę spać. i wstanę rano, położę się wcześnie, żeby wstać rano, potem położyć się wcześnie... dobranoc.
w tiulu utonę aniele boży
bo będzie pani sukienkę tworzyć
i do tworzenia tiulu użyje
z niego w większości sukienkę uszyje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz