szykowanie się do wakacji. pralka pierze, słońce suszy. sama zastanawiam się co jest niezbędne, a co w zasadzie dałoby radę zostawić. co czytać, w co się ubierać, czym zabawiać latorośl. jak się spakować, żeby nie stracić urlopu na myśleniu o tym co zostało, a jest potrzebne.
dowiedziałam się dziś, że na miejscu będzie wi-fi. od trzech lat tam bywałam, na wiejskich wakacjach z uroczym smrodkiem od krów, wszechobecnymi muchami i moją udręką był brak internetu. myślałam sobie, cóż, może i jestem od niego uzależniona, ale przynajmniej mogłabym czymś się zająć, napisać coś, przeczytać, skontaktować się. a teraz, gdy przyszła wiadomość o wielkiej zmianie, że oto wieś poszła z duchem czasu i postanowiła zapewnić swoim gościom atrakcję w postaci dostępu do sieci, jestem przerażona. ta okoliczność sprawia bowiem, że pan Wi. będzie regularnie dostawał maile i prawdopodobnie spowoduje to jego pracową aktywność. pomimo urlopu. pomimo wspaniałej jego zdaniem bliskości natury, wody, lasów, zwierząt. ja jestem człowiek miastowy. wieś lubię podziwiać na pocztówce, ewentualnie mogę raz czy dwa popatrzeć jak bociany spacerują po polu w stronę zachodzącego słońca. ale żeby tydzień. na wsi na której będzie internet, przekazujący mi codziennie informacje o tym co dzieje się w mieście. na wsi z dziecięciem, które nie umie chodzić, a które łatwo może sturlać się do wody, albo poraczkować pod krowie kopyto lub co gorsza placek. wreszcie mleko prosto od krowy pod nosem i wszelkie pyszne mleczne przetwory pod nosem, podczas gdy szkodzi nawet mała ilość krowiego białka. tortura.
na szczęście przekazano mi kiedyś, że żona powinna podlegać mężowi. przynosi to jej korzyść. poza oczywistym poczuciem bezpieczeństwa dodaje też otuchy, że skoro to on podejmuje decyzję, on również jest odpowiedzialny za jej skutki. och ta przewrotna kobieca logika.
aniele boży
strzeż nas w podróży
zachowaj od sporów
dodawaj humoru
do lasów chodź z nami
popływaj czasami
bądź też na rowerze
przypomnij w co wierzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz