wtorek, 30 lipca 2013

rozmyślania - rozmyślenia

wcześniej się rozmyśliłam, kiedy zaczęłam pisać ten post.
i już nie zostało mi z pomysłu na niego ani jedno skojarzenie, poza tytułem.
rozmyślania o rozmyśleniu. ile to razy się rozmyślałam.  przyjdę na pewno. nie przyszłam. rozmyśliłam się. mam ochotę na kino, duży pop-corn i colę. co za idiotyczny pomysł. rozmyśliłam się. ba, były nawet takie rozmyślenia: będę miała bardzo dużo dzieci, a dodatkowo będę super wykształcona. o. i tu chyba już mi się przypomniało o czym miało tu być napisane.

a zatem. w październiku wg planu ma się rozpocząć największy hardcore edukacyjny wszech czasów. ale też rodzicielski. półtora roku w 2 semestry. dziecko z niańkami, babciami, ciociami. 5 dni w tygodniu. podobno tak trzeba i nie ma w tym nic złego.

i tu wchodzi moja macierzyńska intuicja. ona mi podpowiada, że to jest najgłupszy pomysł. że czas powiedzieć rozmyśliłam się.  przekazać wszystkim, którzy mówią - to dla Twojego dobra, żebyś później nie żałowała - że choć jestem wdzięczna za ich troskę, czuję że będę żałować każdej chwili, którą mogłabym spędzić z Ha. bo jeśli wpiszę się w ten tryb, to nie ja będę widzieć jak moje dziecko zaczyna biegać, zawiera nowe znajomości na placu zabaw, nie ja będę wiedzieć co znaczą jej własne słowa, którymi nazywa różne przedmioty.  nie ja będę przytulać, kiedy na spacerze potknie się i zedrze kolano. nie ja będę mówić idziemy na spacer, pieczemy ciasto, spotykamy się z ciocią i jej dziećmi.  dla mnie zostaną tylko cichutko córeczko, mama się uczy. chodź córeczko sprzątniemy zabawki, czas spać. papa córeczko, mama wychodzi, miłego dnia. 

to nie chodzi o to, że nie mam ambicji, nie chcę zdobywać wiedzy, rozwijać się intelektualnie. nie. chcę. mam ambicje, tylko kieruję je w inną stronę. mam ambicję, by być z moim dzieckiem w domu. by nie musieć odstawiać jej od piersi tylko dlatego, że zaczął się rok akademicki i całymi dniami będę poza domem. mam ambicję wiedzieć co czuje, co mówi moje dziecko, zanim dowiedzą się tego dziadkowie czy ciocie. być może jest to tymczasowe, i kiedy już nabędę się z Ha. stwierdzę - ok, wystarczy, teraz już mogę wrócić do zdobywania wiedzy w gruncie rzeczy mało użytecznej, ale rozwijającej moje półkule mózgowe. ale dziś? dziś nie jestem na to gotowa. może stanę się gotowa za miesiąc, kiedy przyjdzie pora na składanie dokumentów. ale dziś kompletnie nie. dziś czuję, że moim powołaniem jest dbanie o dom, budowanie jego atmosfery, dla mojego męża i naszej córki. tak, panie Wi. dziś nie jestem gotowa tego zostawić, a jeśli zdecydowałabym się pójść za twoją radą i marzeniem, spełnić to jedno z twoich oczekiwań, byłabym wobec siebie bardzo nieszczera. a wobec domu zupełnie nieefektywna. proszę przyjmij to i zrozum. Szef mi to potwierdził kilkakrotnie w ciągu ostatnich tygodni. serio.

aniele boży chcę być w domu
mej córki nie chcę oddać nikomu
nie chcę by kosztem jej czasu ze mną
ktokolwiek dawał mi wiedzę tajemną

ta wiedza może nie jest bez zalet
być może kiedyś zapiszę kajet
lecz dziś ważniejsza jest dla mnie rodzina
tak chciałabym żeby mąż tego się trzymał

a nie tej obawy że gdy przyjdzie kryzys
i zamiast pracy czeka mnie wyzysk
że bez studiów tylko tak rzecze prorok
na bezrobocie podpisany wyrok

męża aniele bardzo cię proszę
zmieniaj podejście męża po trosze
niech sam zapragnie by żonę mieć w domu
a córki nie dawać na długo nikomu

wiem też że być w domu to nie bajeczka
więc zostać w nim to nie jest ucieczka
to jest decyzja o wysłuchaniu
co Szef do mnie mówi w mym powołaniu


Brak komentarzy: